Volvo XC 90, sytuacja jest bardzo poważna…

Fakty są takie, że niegdyś w Polsce gniazdowała największa światowa populacja bociana białego. Według danych z 2004 roku mieliśmy grubo ponad 52 tysiące par, a obecnie pi razy drzwi – 45  (dokładnych danych nie posiadam, gdyż spis jest co 10 lat). Jeszcze nie tak dawno, co piąty bocian na świecie był Polakiem. Dacie wiarę? Wiadomo, populacja spada przez działalność człowieka. Jako ciekawostkę barową dodam, że w ostatnim spisie koronę gniazdowania bocianów białych odebrała nam Hiszpania. No, ale nasze klekoty wrócą, jak tylko wygrzeją szanowne piórka w Afryce, a szwedzkie już niestety nie.

Szukam odpowiedzi, w czym tkwi fenomen Volvo XC60

To nie jest moja fanaberia, ani też bardzo modna clickbaitowa zagrywka, że używam określenia „fenomen” w kontekście SUV-a Volvo XC60. Od przeszło 11 lat jest numerem jeden na świecie w gamie szwedzkiego producenta i nie wygląda na to, aby miało się to szybko zmienić. Odpowiada niemal za jedną trzecią całkowitej sprzedaży Volvo. Choć ostatnie dwa lata czuje oddech na plecach mniejszego pobratymca XC40, który w roku ubiegłym podbił serca Europejczyków. Swoją drogą, to warto dodać, że Europa jest największym rynkiem zbytu Volvo na świecie.

Cztery litery mają znaczenie – Volvo XC 40 versus C40

Wydawać by się mogło, że to dość błahy dylemat. W końcu to „tylko” wybór nadwozia pomiędzy baby SUV-em, a baby SUV-em coupé. Mniemam, że w większości przypadków rozważań klientów decydującym czynnikiem byłyby wyłącznie aspekty wizualne, ale jak się okazuje różnic jest całkiem sporo.

„Biały kruk” – Jaguar F-Pace SVR

Uprzejmie proszę nie traktować tytułu jako nawiązanie do koloru nadwozia (swoją drogą, to SVR wygląda urodziwie w bieli, zwanej Fuji White). Nie bez powodu używam określenia spotykanego w literaturze, gdyż wzorowo odzwierciedla to auto. Jaguar F-Pace z parafii Special Vehicle Racing jest niezwykle rzadko spotykany na naszych drogach, jest unikatowy i cenny. W dosłownym tego ostatniego słowa znaczeniu, jego cennik otwiera kwota 584 tysiące złotych…

Nord Auto urozmaica „Volvo Electric Days”

Nie jest to wyjście przed szereg, a zacna inicjatywa cyklicznych spotkań biznesowych poświęconych ekologii, w tym oczywiście elektryfikacji gamy szwedzkiego producenta. „Volvo Electric Days Breakfast” z Nord Auto będą odbywać się w każdy piątek, począwszy od 21 stycznia do 25 lutego 2022 roku w salonach mieszczących się w Białymstoku i Olsztynie.

Nie jedz „Pawełków”! – Alkomat Alco Force AF-450

Chrzciny, urodziny, imieniny, parapetówka, rocznica, spotkanie po latach, sukces zawodowy, no i nareszcie koniec trzeciej fali koronawirusa – okazji, by wypić jest nieskończenie wiele. Chociaż nie jestem do końca przekonany, czy „okazja, by wypić” to właściwe określenie… Wydaje się zbyt ordynarne i ma pejoratywny wydźwięk. Zdecydowanie lepiej pasuje określenie nasza TRADYCJA. Oj, tak! W regionie, z którego się wywodzę (woj. podlaskie), niemożliwym wydaje się spożycie „odrobiny” alkoholu. W stolicy zdrowotnego bimbru, kolokwialnie mówiąc, się chleje, a nie spożywa kulturalnie alkohol.

A gdyby tak…

Wprowadzić do naszego systemu egzaminacyjnego Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego „selekcję chamów”, która polegałaby na rozmowie z wykwalifikowanym psychologiem, a później skutkowałaby egzaminem z „kultury na drodze” (teoretycznym i praktycznym). Oczywiście niezbędne byłby zajęcia teoretyczne z kultury na drodze i byłby o niebo lepsze niż te 30-godzinne lekcje z teorii, w których przyszli kierowcy uczą się w 90% niepotrzebnych i nieprzydanych rzeczy. Mogłaby być to niezłej klasy rewolucja na naszych drogach! Jesteś cham, to nie nadajesz się na drogę. Są autobusy, metro, pociągi – dasz sobie radę.

Dino – złamany kanon – dodici cilindri

Istnieje wiele niewyjaśnionych szczegółów dotyczących włoskiej marki Dino, pod której nazwą kryją się samochody zarówno Fiata, jak i Ferrari. Tworzy to tajemniczą aurę wokół marki, która została doceniona dopiero po latach. O tym, że Dino formalnie nigdy nie nosiło emblematu wierzgającego konia, zapewne wszyscy dobrze wiemy, ale o tym, dlaczego tak było, możemy się jedynie domyślać.

Alfa i Omega (czyt. ja) versus magazyn motoryzacyjny „Motór”

Podchodzę z dystansem oraz dozą ciekawości, bo nie ma obecnie na naszej katolickiej ziemi czasopisma, które szczerze lubię i szanuję. Nie chciałbym nikomu nic ujmować, bo wielu dziennikarzy świetnie wykonuje swoją robotę, zapewne o wiele lepiej ode mnie, ale ja po prostu ich nie lubię. Nie lubię przepisywania „zagramanicznej” prasy, nie lubię tandetnych sponsorowanych artykułów, czy też testów, nic nie wnoszących do wiedzy potencjalnego czytelnika. Nie lubię udziału zagranicznych kapitałów, które skreślają na dzień dobry inne marki, nie interesują mnie parametry w stylu długość w milimetrach siedziska, szerokość w milimetrach siedziska, długość w milimetrach zagłówka…