SsangYong Torres – bez kompleksów – test

Zdaje sobie sprawę, że dziwnie to brzmi, że właściciel trójkołowego hypercara, którego użytkuje na co dzień, był ciekaw kolejnego przedstawiciela nudnego jak flaki z olejem SUV-a segmentu C+. Wybielając się… Pod koniec 2021 roku nadwyraz pozytywne wrażenie zrobił na mnie poliftowy Rexton, no i chciałem zweryfikować, jak tam idzie progres producentowi z Korei Południowej.

InterCity Express – Mercedes AMG EQE 43 4MATIC – test

Wyznawca wolnossącej jednostki M156 oraz udoskonalonej M159, o których można pisać wiersze wylądował w obozie „wroga”. Aby należycie oddać cześć, powinniśmy już zacząć stawiać im pomniki. Kultowe 6,2-litrowe V8 ze stajni Aufrecht Melcher Großaspach kipią mocą i brzmią tak cholernie ekscytująco zarazem złowrogo, że włosy się jeżą przy samych piętach. Jednak to już historia, którą jeszcze dzielnie podtrzymuje wyborny, turbodoładowany 4-litrowy silnik V8 o oznaczeniu M177/178. Zanim się obejrzymy, on też trafi na karty historii. Muzyka genialnego kompozytora z Affalterbach diametralnie się zmienia…

Miła niespodzianka – SsangYong Rexton – test

Bez bajdurzenia, zaprawdę powiadam Wam, że byłem niemiłosiernie ciekaw tego nowego SsangYong Rextona. Po pierwsze, chciałem na własnej skórze przekonać się o tej „niskiej jakości wykonania”. Po drugie, chciałem zmierzyć się oko w oko z tą „kontrowersyjną stylistyką”. Po trzecie, moja ciekawość urosła do kwadratu, a to dlatego, że ojciec chrzestny Adriano (z lokalnego salonu SsangYong Biacomex) kilka razy przekładał mi test auta, a jak dobrze wiemy pożądamy rzeczy, których nie możemy mieć!

Sumo Primaballerina – Mercedes-AMG GLE 53 Coupé – test

Odnoszę wrażenie, że „ewoluowaliśmy” jako ludzkość i nie jesteśmy już przedstawicielami Homo sapiens, a jakiegoś nowego gatunku, w którym klepki w mózgu jeszcze się układają… Tworzymy coraz więcej wynaturzeń, których osobiście nie jestem w stanie zrozumieć. O zgrozo! Są one niemal w każdej dziedzinie naszego życia, w tym oczywiście w ukochanej motoryzacji.

Nie koń, a dzik – Ford Mustang Mach-E AWD – test

Wydaje mi się, że nawet najstarsi Majowie nie pamiętają tak doskonałej i zarazem tak banalnej akcji promocyjnej auta, jaką zafundował nam sztab Forda w roku ubiegłym. Co mianowicie zrobili? Ano nazwali swego pierwszego elektrycznego SUV-a Ford Mustang Mach-E! „Cóż to za PROFANACJA ikony?!” – krzyczeli dziennikarze motoryzacyjni, wyznawcy modelu, ludzie gadający do telefonów i trolle internetowi. Mówili o aucie dosłownie WSZYSCY, a obeszło się bez wielkich kampanii reklamowych. Wystarczył znaczek galopującego konia, odpowiednia nazwa i już – robota zrobiona!

Sanatorium miłości – Maserati GranCabrio MC – test

Tego pamiętnego dnia tułałem się po mieście nowym Mecenasem S 500 w poszukiwaniu odpowiedzi, którą z (obecnie oferowanych) rzędowych szóstek wybrałbym: popijającą arcydrogą benzynę o wyższej liczbie oktanowej, czy delektującą się olejem napędowym. Wtem zadzwonił do mnie telefon i otrzymałem możliwość odbycia kilkudniowych jazd testowych Maserati GranCabrio MC. Gdy usłyszałem, że dane mi będzie przetestować ostatniego Mohikanina, posługującego się wymarłym obecnie językiem (do którego wyginięcia przyczynili się biali ludzie z plemienia zielonych aktywistów klimatycznych), dosłownie zamarłem.

Wysublimowana uczta dla zmysłów – Bentley Continental GT Convertible W12 – test

Nie będę ukrywał…
Byłem cholernie podekscytowany na myśl, że trafi w me łapska prawnuk Bentleya R-Type’a Continentala, symbol wszystkiego, czym powinien być grand tourer. Ekscytacja, to nie jedyne uczucie, jakie mi towarzyszyło, byłem też cholernie ciekaw, czy rzeczywiście Bentley Continental GT Convertible sprawia, że każda podróż jest wyjątkowa, i jak ma się ten uroczy brytyjski marketingowy bełkot do rzeczywistości.

Mercedes-Benz S 500 versus S 400 d

To piękny dylemat, przed którym niejeden dżentelmen chciałby się znaleźć, a jeśli się już znajdzie, to nie będzie to łatwa decyzja. Spędziłem sporo czasu na pokładzie tychże zacnych cyfrowych transatlantyków i przyznaję, że mam konkretny bałagan w głowie. Ponadto obecnie decydując się na którąkolwiek wersję Mercedesa Klasy S musimy uzbroić się w cierpliwość ze względu na, cytując producenta, „utrzymujące się niedobory półprzewodników”.

Galopujący mastodont – Mercedes-Benz GLS – test

Mercedes GLS jest już grubo ponad rok na naszym rodzimym rynku, a ja się cieszę, że dopiero teraz wpadł w moje łapska, i już Wam tłumaczę dlaczego. Otóż sztab Mercedesa, a także dziennikarze motoryzacyjni prawią, że „jest to Klasa S w wersji SUV” – nic bardziej mylnego! Spędziłem ostatnio sporo czasu na pokładzie cyfrowego transatlantyku, który w dowodzie ma wpisany pesel W 223, i w zasadzie jedyne podobieństwa pomiędzy nimi to literka „S” w nazwie. Mercedes GLS jest największy, niedorzeczny, irracjonalny. Wyłącznie takie epitety powinny widnieć na broszurce GLS-a – najbardziej luksusowego SUV-a spod znaku trójramiennej gwiazdy.