Uprzejmie proszę nie traktować tytułu jako nawiązanie do koloru nadwozia (swoją drogą, to SVR wygląda urodziwie w bieli, zwanej Fuji White). Nie bez powodu używam określenia spotykanego w literaturze, gdyż wzorowo odzwierciedla to auto. Jaguar F-Pace z parafii Special Vehicle Racing jest niezwykle rzadko spotykany na naszych drogach, jest unikatowy i cenny. W dosłownym tego ostatniego słowa znaczeniu, jego cennik otwiera kwota 584 tysiące złotych…

Wydawać by się mogło, że usportowiony SUV to banalny przepis na sukces. To specyficzny rodzaj auta, po który bardzo chętnie sięgają współcześni klienci. Co nuż spotykamy na ulicach masę SUV-ów z parafii AMG, M GmbH, czy też RS. Osobiście usportowione SUV-y uważam za takie Thermomixy motoryzacji, trochę to piekarnik, trochę mikrofalówka, sokowirówka, odkurzacz, blender i frytkownica. Zagorzałym zwolennikiem nie jestem, ale szanuję tę wielofunkcyjność.
Czy F-Pace SVR ma się czego wstydzić na tle niemieckich pobratymców?
Nie, wręcz przeciwnie. W wielu płaszczyznach to on jest przysłowiowym lwem w stadzie. Właśnie chyba problem tkwi w tym stadzie… Bo nie ma gabarytowo niemieckiego odpowiednika. Przykładowo balansuje wymiarami pomiędzy Mecenasem GLC, a GLE. Jednak wymiarami bliżej mu do tego pierwszego, a ceną zdecydowanie do tego drugiego.

Prawdziwy skarb drzemie pod podziurawioną niczym szwajcarski ser Emmentaler maską… To 5-litrowa V8, który wypluwa 550 koni i 700 niutonometrów na obie osie. Nie są to cyfry, które zawstydzą niemiecką konkurencję, oczywiście z wyjątkiem pojemności silnika. Tak samo nie zawstydzi ich parametr małych chłopców, jakim jest czas osiągnięcia pierwszej setki. Jaguar F-Pace SVR potrzebuje „AŻ” 4 sekund.
Kupę wstydu przyniesie niemieckim pobratymcom dźwięk, który w mojej ocenie jest kluczowym budulcem motoryzacyjnych emocji. Stawia on zarówno fundamenty, jak i ich wykończenie. Trochę wygląda to, jakby niemieccy artyści śpiewali z wygłuszonego playbacku z żałosną mimiką twarzy, a Jaaag cudownie jechał po bandzie koncert live na maksymalnie ustawionych głośnikach. Sam dźwięk to jednak nie wszystko… Jednostka wyśmienicie liniowo buduję moc za sprawą kompresora – sprawia wrażenie niemal wolnossącej! Zjawisko turbodziury tutaj nie występuje.
Swoją drogą chciałbym się do czegoś przyczepić… Tak dla zasady, choć łatwo nie było!

Układ kierowniczy działa świetnie, zawieszenie również, choć w nastawach komfortowych mogłoby ciut lepiej wybierać nierówności, ALE to w końcu auto usportowione. Skrzynia pysznie rwie redukując w górę. Auto bardzo dobrze balansuje pomiędzy codzienna użyteczną eksploatacja, a bardzo dobrą zabawą. Nowe multimedia nie przynoszą wstydu, ba! Mają czarującą szatą graficzną, zaryzykuję stwierdzeniem, że moją ulubioną. Jakość materiałów, jak i ich spasowanie, jest na wysokim poziomie. Są prawdziwe pachnące skóry, metale, zamsz i wyborowe, kubełkowe fotele…
Doprawdy chwyta za serce.
Dziękuję za jazdę Jaguar Land Rover Nord Auto
Test Mercedesa-AMG GLE 53 Coupé (kliknij tutaj)
Skala wąsa



