A gdyby tak…
Wprowadzić do naszego systemu egzaminacyjnego Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego „selekcję chamów”, która polegałaby na rozmowie z wykwalifikowanym psychologiem, a później skutkowałaby egzaminem z „kultury na drodze” (teoretycznym i praktycznym). Oczywiście niezbędne byłby zajęcia teoretyczne z kultury na drodze i byłby o niebo lepsze niż te 30-godzinne lekcje z teorii, w których przyszli kierowcy uczą się w 90% niepotrzebnych i nieprzydanych rzeczy. Mogłaby być to niezłej klasy rewolucja na naszych drogach! Jesteś cham, to nie nadajesz się na drogę. Są autobusy, metro, pociągi – dasz sobie radę.